piątek, 9 maja 2014

1. Believe in me.

*Harry*
- Czy to wszystko, mamo? - spytałem po dwugodzinnej rozmowie z matką na temat mojej nieodpowiedzialności. Nie to, że słuchałem tego, co miała mi do powiedzenia, naprawdę nie musiałem tego robić. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, jakie argumenty wytacza przeciwko mnie - moja matka naprawdę lubi się powtarzać. Przynajmniej raz w tygodniu słyszę jej wywód o tym, jak bardzo się staczam i jak bardzo kompromituję naszą „idealną” rodzinę. Czasem dziwię się, że nadal nie znudziło jej się pieprzenie na okrągło tych samych farmazonów. Ona ciągle krzyczy, a ja milczę, ze spuszczoną głową udając skruszonego i zawstydzonego. Czy ona naprawdę nie widzi tego, że marnuje nie tylko swój czas, ale także mój?
To nie jest tak, że robię mojej matce specjalnie na złość, nie. Po prostu ona ma swoje ideały do których ja się nie wpasowuję i nigdy nie będę się wpasowywał. Nie rozumie tego, że przyszłość, która już została dla mnie zaplanowana przez NIĄ, nie jest tym czego JA chcę. W końcu kto chciałby być jakimś pieprzonym królem ciągle dyskutującym o podatkach i innych gównach z parlamentem? Tak, mam pieniądze, mam samochody, ale nie mam nawet odrobiny pożądanej przeze mnie wolności. Od dnia moich narodzin cały kraj, a może nawet i Europa przypatrywały się każdemu mojemu najmniejszemu krokowi. Nikt nie zdaje sobie tak naprawdę sprawy z tego jak gówniane to wszystko jest - każde moje najmniejsze potknięcie jest komentowane. Jestem tylko człowiekiem, tak jak każdy. Dlaczego wszyscy mogą zdecydować o swojej przyszłości, mogą popełniać błędy, a ja nie?
Moja matka spojrzała mnie wściekłym wzrokiem, zapewne zdając sobie wreszcie sprawę z tego, że jej po prostu nie słuchałem, czekając na najbliższą możliwą sposobność przerwania jej. Gdyby wzrok mógł zabijać, zapewne właśnie leżałbym tu martwy. Zluzuj suknię, mamo - chyba nie chcesz, żeby twój jedyny syn, następca tronu, padł trupem, prawda?
- Do ciebie naprawdę nadal nic nie dotarło, Haroldzie? - spytała matka głosem pełnym frustracji. Pytanie retoryczne, czy naprawdę oczekuje mojego kolejnego „odpyskowania”? - Wiesz co? Nawet nie odpowiadaj, nie chcę znać odpowiedzi. To wszystko. Możesz już iść. - dodała niemal od razu, kończąc tym swoją rozmowę ze mną. Wreszcie! Słodka wolności!
- Dobrze, matko. - odpowiedziałem, uśmiechając się lekko. Przeczesałem swoje włosy dłonią, po czym wstałem z fotela i pocałowałem moją rodzicielkę w policzek. Naprawdę nie lubię jej denerwować, nie jest to nigdy moim zamiarem, ale ja po prostu nie chcę tak żyć. Nie jestem jej idealnym chłopczykiem i ona naprawdę musi to wreszcie zrozumieć.
- Nie zapomnij, że za pół godziny masz spotkanie z parlamentem. Obiecałeś ojcu, że weźmiesz w nim udział. - odparła, głaszcząc mnie po plecach.
Co?
- Znowu? To dzisiaj? Cholera. - mruknąłem z niezadowoleniem, bezwiednie opadając na fotel. Ostatnie czego teraz potrzebuję to siedzenie z ojcem i innymi mężczyznami, słuchając jak dyskutują o jakiś pierdołach. To jest gorsze niż kazanie mojej matki.
- Nie przeklinaj, Haroldzie! - zganiła mnie kobieta. - Doskonale wiesz, że...
- Pieprzyłem się z tymi dziewczynami, z którymi zrobiono mi zdjęcie. - wypaliłem, wchodząc matce w słowo.
Czy ja naprawdę to powiedziałem? Nie wierzę, że to zrobiłem. Czy ja już naprawdę jestem w stanie zrobić wszystko, byleby tylko uniknąć spotkania z tymi snobami? Mam przerąbane, Boże, totalnie przerąbane.
Moja matka spojrzała na mnie zszokowanym wzrokiem, nie odzywając się. Wielokrotnie w ciągu ostatnich kilku sekund otworzyła usta, po czym je zamknęła. Chyba pierwszy raz widzę ją w takim stanie - ona naprawdę pierwszy raz nie wie co odpowiedzieć. I to właśnie w tym momencie poczułem się okropnie, jak idiota. Zawsze ją zawodziłem, ale dziś przekroczyłem wszelką granicę i sam zdaję sobie z tego sprawę. Rozczarowanie i smutek w oczach mojej rodzicielki doszczętnie sprawiły, że zrobiło mi się głupio, pierwszy raz tak cholernie głupio. Po co ja się wogóle odzywałem?
- Mamo, ja... - zacząłem cichym głosem, ale szybko zostałem uciszony przez kobietę gestem dłoni. Odwróciła się do mnie plecami i podeszła do okna, ciężko wzdychając. Czy zrobiła to po to by na mnie nie patrzeć, czy po to bym nie patrzył na to jak wielką przykrość jej wyrządziłem swoimi słowami?
- Po prostu idź już, Haroldzie. Musisz się przebrać, przedstawiciele parlamentu nie będą na ciebie czekać. - odrzekła pewnym głosem, nawet nie zerkając w moją stronę. Zawsze podziwiałem za to moją matkę - nieważne jak chore świństwa jej mówiłem, ona nigdy nie pozwoliła sobie na emocjonalne zabarwienie swojego głosu. Nawet głos mojego ojca raczył się nieraz łamać, ale nie jej. Miała w sobie tak cholernie dużo profesji, jakiej ja nigdy nie potrafiłbym okazać.
- Dobrze. - westchnąłem, wstając z fotela i idąc w stronę drzwi. - Przepraszam za to co powiedziałem. - dodałem cicho, spuszczając wzrok. Dlaczego znowu musiałem nawalić? Czy nie mogę chociaż raz, jeden pieprzony raz, zachować się tak, żeby była ze mnie dumna?
- Porozmawiamy o tym innym razem.
~*~
- Harry! - uśmiechnęła się moja młodsza siostra, widząc mnie wychodzącego z garderoby, ubranego w garnitur. Jeżeli chce rzucić na ten temat jakąś kąśliwą uwagę, to lepiej niech tego nie robi.
- Cześć, siostrzyczko. - odparłem miłym tonem, całując ją w czoło i przytulając. - Co ty taka radosna? Stało się coś?
- Od dziś mam nowego ochroniarza, który będzie mnie też uczył jazdy konnej. Jezu, podobno jest naprawdę przystojny. - zaświergotała. Spojrzałem na nią nic nie rozumiejąc, a po chwili wybuchnąłem śmiechem. Cóż, może i od małego wpajano mi to, w jaki sposób mam się wypowiadać, ale tego, w jaki sposób mam myśleć już nie - tutaj mogłem pozwolić sobie na wszystko, na co mam ochotę.
- Oh, chodzi ci o to, że będzie cię uczył tej jazdy konnej. Przepraszam, myślałem o czymś innym!
- Harry! - pisnęła, nieznacznie się krzywiąc, co tylko wzmogło mój śmiech.
- No co? Udajesz takie niewiniątko, a sama pewnie pomyślałaś o czymś dwuznacznym, skoro tak się skrzywiłaś!
- Jesteś okropny. - przewróciła oczami, po czym ze śmiechem uderzyła mnie delikatnie w ramię.
- Czy ty właśnie uderzyłaś przyszłego króla? Mam cię zamknąć w lochu? - spytałem, starając się nie roześmiać.
- Króla? Myślę, że prędzej cię wydziedziczą, gnojku! - wyszczerzyła się, na co tylko lekko ją połaskotałem. - Nie! Dobra, nie wydziedziczą cię, ale mnie nie łaskotaj! - pisnęła, odciągając od siebie moje ręce. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i poburzyłem lekko jej włosy.
- W porządku, wszyscy wiedzą, że gdyby nie to, że jestem ich jedynym synem, to pewnie już dawno wylądowałbym u jakiejś starej ciotki w Szkocji. - roześmiałem się.
- Pewnie tak. - przytaknęła mi.
- Muszę już iść na spotkanie z ojcem i parlamentem, więc nie będę cię zatrzymywał. Twój partner od jazdy konnej już na pewno czeka. - uśmiechnąłem się, idąc w stronę drzwi. Jeśli się spóźnię na to jebane spotkanie, ojciec mi nogi z dupy powyrywa. Jaj jak nic już nie mam, bo mi je matka odetnie, ale nogi mi się jeszcze przydadzą, żeby przed nią uciekać, w razie gdyby chciała mi dodatkowo odciąć jeszcze 'kolegę'. - Oh! Tylko pamiętaj żebym po TEJ lekcji jazdy konnej nie został wujkiem! - rzuciłem jeszcze przez ramię, śmiejąc się ze swojego głupkowatego żartu.
- Harry! Jesteś obleśny! - zapiszczała kolejny raz, ukrywając zawstydzoną twarz w dłoniach. Uśmiechnąłem się na ten widok. Tylko jej jednej tak naprawdę nie gorszy moje zachowanie i słownictwo. Tylko ona jedna tak naprawdę stara się mnie zrozumieć. Cieszę się, że mam oparcie chociaż w niej – zupełnie nie wiem jak inaczej bym uchronił się w tym miejscu od ześwirowania.
~*~
- Jego Wysokość Następca Tronu, Harold, Książę Cambridge. - zabrzmiał dostojny głos zapowiadający moje wejście na posiedzenie z delegacją parlamentu. Z westchnieniem wszedłem pewnym krokiem do wielkiej sali bankietowej, witając się z każdym przedstawicielem uściśnięciem dłoni, tak jak zrobił to chwilę temu mój ojciec.
Jak wiele razy mam tłumaczyć temu zawsze zapowiadającemu mnie idiocie, że nienawidzę swojego pełnego imienia i wolę żeby nazywał mnie po prostu Harrym?
No cóż, jak widać moje zdanie już nikogo nie obchodzi, nawet jego.

Wspaniale. Zapowiada się kurewsko nudne spotkanie.

8 komentarzy:

  1. Rewelacja, oby tak dalej! Czuje ze akcja dopiero się rozkręca :3 Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, fajnie piszesz. podoba mi się i będę czytać dalej :) hm sama to piszesz, prawda? :) pomogę Ci to troche rozsławić jak dodasz jeszcze kilka rozdziałów, bo naprawdę fajne te fanfiction :) @sheo_sheo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, piszę to sama. :)
      Ojej, bardzo dziękuję. To bardzo, bardzo miłe. x

      Usuń
  3. Oby tak dalej! Zdecydowanie będę częstym gościem na twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi się to kojarzy z Williamem i Kate :) To, co przyciąga do czytania to bad boy Harry oczywiście. Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały bo świetnie piszesz i masz chyba fajny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, po części są moją inspiracją, ale w większości mam zupełnie inny zarys historii moich bohaterów, hah. :) x

      Usuń
  5. Cudo *.* powodzenia dalej :D @Pati1203

    OdpowiedzUsuń
  6. Arianka 🙊
    Heri 😊

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo